taktyka
To samo miejsce, ten sam czas...
Siedzimy z Sergeyem Barminem jakieś pięć metrów za plecami zawodników. Ciut na prawo strzela młody debiutujący Ukrainiec.
98, 99,... i Sierioga mówi:
- a teraz patrz jak koncertowo zepsuje trzecią serię.
- ??? a skąd wiesz?
- bo widzę, że nie ma taktyki.
- taktyki? Przecież jedyną taktyką w tej dyscyplinie jest wyjść i łupać same dziesiątki. Do tego nie potrzebna jest żadna taktyka.
Łup. Trzecia seria 95.
- a nie mówiłem, że zepsuje?
(tu trochę wyjaśnień: 95 dla nich, to jak 80 dla nas ;-))
- no dobra, ale skąd wiedziałeś?
- już mówiłem: brak taktyki.
- to wyjaśnij mi proszę, o co chodzi z taktyką w strzelectwie.
- ... opowiem ci historyjkę z zimowych igrzysk olimpijskich z konkurencji jazda figurowa na lodzie :-)
- ???
- tak, tak, łatwiej pojmiesz.
Za dwa lata igrzyska i ciężko trenujesz. Upodobałeś sobie potrójnego rittbergera i wykonujesz go coraz bardziej perfekcyjnie. Dwa tygodnie przed startem stwierdzasz, że jesteś taki dobry, że zmieścisz się na podium i to niekoniecznie na najniższym jego stopniu. Pakujecie się, lecicie do wioski olimpijskiej, idziesz na pierwszy lokalny trening. Idzie ci cudownie, a tu nagle widzisz, jak kilku konkurentów wali bezproblemowo poczwórnego! rittbergera. Znaczy: twój potrójny stracił na wartości i w tym momencie kolejnośc na podium jest: oni, potem wy z potrójnym. Czyli jakieś czwarte-szóste miejsce. Cały przyjazd stracił sens, bo przecież trenowałeś dla złota, a przynajmniej podium. No ale co robić, przyjechało się, trzeba startować. Nadchodzi dzień startu, twoja kolej. Idzie ci bardzo dobrze, bo przestałeś być spięty presją na podium (i tak z poczwórnymi nie wygrasz), więc kręcisz: 1. potrójny rittberger, drugi, trzeci... a wychodzą tak cudownie, że publiczność i sędziowie są zachwyceni. Normalnie gwiazda potrójnego rittbergera.
Ogarniająca cię euforia odbiera ci zdolność myślenia taktycznego i diabełek podszeptuje: przecież oni są też tylko ludźmi, jeśli oni potrafią poczwórnego, to i ty potrafisz. I wybijasz się do poczwórnego rittbergera...
Jeśli nie złamałeś nóg, to porządnie obiłeś sobie dupę przy upadku. Żegnaj złoto, żegnaj miejsce w pierwszej dziesiątce, żegnajcie autografy i wywiady.
- no ale jak się ma to do strzelectwa?
- widzisz, on (ten młody Ukrainiec) po dwóch seriach pomyślał, że da radę wykonać poczwórnego rittbergera, choć wytrenowany jest tylko na potrójnego. Wydało mu się, że potrafi pociągnąć tak te serie przez całe zawody. Owszem, za parę lat - tak. Ale na razie jego poziom wytrenowania pozwala na perfekcyjnego potrójnego rittbergera - a on o tym zapomniał.
Wnioski? Strzelaj tak, jak potrafisz, a nie jak byś chciał strzelać. Rób takie wyniki, jakie sobie wytrenowałeś. Jesli średnio strzelasz 580 (na zawodach), to trzymaj się się tego planu, tej taktyki: zrobić jak najlepiej to, co już potrafię, a nie po kilku/nastu strzałach myśleć sobie, że chyba potrafię więcej. Konkurencja ma 60 strzałów. Każda próba pokazania, że jesteś lepszy niż na treningu kończy się stłuczeniem dupy lub połamaniem nóg - jeśli tańczysz na lodzie. A tu, na zawodach strzeleckich widzisz: 98, 99, 95!